Roksana sprawdzała już po raz ostatni, czy aby wszystko spakowała. To była jej szansa na to, aby opuścić jej dotychczasowe życie. To piekło, które odbywało się w jej głowie i nikt o nim nie wiedział Już dłużej tak nie potrafiła.
Upewniając się, że nikogo nie ma w domu, znaczy, była jej siostra, ale ona jest chora i pewnie nie zauważyłaby nic podejrzanego, wyszła z domu chowając przed nią walizkę i mówiąc jej jedyne ,,żegnaj". Poszła na przystanek autobusowy i wsiadła do autobusu, który miał ją zawieźć na lotnisko. Wszystko przemyślała już kilka razy i uznała, że to najlepsze co mogła zrobić. Nikt nie wiedział o jej ,,ucieczce" i taki był jej plan. Ona o nim wiedziała i to wystarczało. Nie zauważyła nawet jak szybko minęła jej podróż autobusem, bo gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła jej cel. Lotnisko. Gdy autobus się zatrzymał, wypaliła z niego jak rakieta i nie patrząc na to, co ludzie o niej pomyślą, zaczęła biec. Biec po to, aby jak najszybciej zostawić swoje stare życie za sobą. Wchodząc na lotnisko, stanęła i zaczęła się rozglądać. To było to, co planowała od trzech lat. To było to, co chciała, aby w końcu zmieniło jej życie. I w tamtej chwili zdała sobie sprawę, że nie musi się już martwić przeszłością, bo za chwilę wszystko zacznie na nowo w nowym miejscu. Tak jak zawsze marzyła, żeby było.
-Pasażerowie lotu z Warszawy do Nowego Jorku proszeni są o przejście na pokład samolotu.- usłyszała głos kobiety i aż się uśmiechnęła.
-Nowe życie, nadchodzę.- powiedziała do siebie i dumnie zaczęła kroczyć w stronę pokładu samolotu.
~~~***~~~
Cześć, z tej strony Roksana, a to moje opowiadanie oparte trochę na moim własnym życiu i marzeniach. Mam nadzieję, że wam się spodoba iii komentujcie!!!! :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz