3 sierpnia 2014

~ 1 ~ Imprezę czas zacząć ~

-Halo, proszę pani, proszę się obudzić i zapiąć pasy. Zaraz lądujemy.- poczuła lekkie szturchnięcie i głos stewardessy. Szybko się rozbudziła i spełniła prośbę kobiety. Po wylądowaniu i odprawie, wzięła walizkę i wyszła na ulicę Nowego Jorku. Zaczęła się rozglądać i marzyć tak, jak bohaterowie w filmach, kiedy przyjeżdżają do nowych miejsc i podziwiają okolicę. Tak samo i ona, była teraz w siódmym niebie.
-Opss, przepraszam.- została wyrwana z zamyślenia przez nieuważnego przechodnia, który ją szturchnął. Przywrócona do rzeczywistości Roksana, zaczęła iść w bliżej nie określonym kierunku. Miała nadzieję, że po drodze znajdzie jakiś tani motel i będzie mogła przenocować tam kilka nocy. Idąc już dobre pół godziny znalazła motel odpowiadający jej warunkom. Tani i miał łazienkę w pokoju. To było to, o czym myślała. Wynajęła jeden z ,,apartamentów" i poszła zostawić swoje bagaże. Będąc już w środku, postanowiła, że nie będzie się rozpakowywać. W końcu to tylko kilka dni, dopóki nie znajdzie jakiegoś taniego mieszkania. Wyciągnęła z walizki kosmetyczkę, ręcznik i jakieś ciuchy i poszła się odświerzyć.  Kilkunastogodzinny lot dał się jej we znaki. Po kąpieli założyła wcześniej przygotowane ubrania i wysuszyła włosy motelową suszarką. Coś, czego się nie spodziewała, a jej nie chciało się wyciągać swojej. Kiedy włosy miała już suche, wyprostowała je i związała w kucyka. Mimo, iż lubiła rozpuszczone włosy, to teraz jej przeszkadzały. Zrobiła sobie jeszcze lekki makijaż i była gotowa do wyjścia. Spakowała tylko do małej torebki portfel, telefon, chusteczki i klucze od pokoju i już jej nie było. Jej celem było znaleźć pracę. Nie ważne jaką, ale żeby była. W końcu nie chciała wylądować pod mostem. Chodząc zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku zaglądała do każdego lokalu pytając, czy aby nie potrzebują kogoś do pomocy. Po czterech, może pięciu godzinach szwędania się nie znalazła nic. Poczuła silne ssanie w żołądku, co postanowiła załagodzić. Weszła do pobliskiej restauracji ,,Bernie's" i usiadła przy jednym ze stolików. Po chwili podeszła do niej kelnerka z menu. Nie mogła się zdecydować co wziąć, ale w końcu padło na spaghetti. Tak, to jej ulubione danie. Po złożeniu zamówienia wyciągnęła telefon i przeraziła się, miała kilkanaście nieodebranych połączeń, ale zignorowała je. Miała zacząć nowe życie i zmiana numeru telefonu też musi się do tego przyczynić. Po około piętnastu minutach, ta sama kelnerka przyniosła Roksanie jej posiłek i życząc smacznego miała właśnie odejść, kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że szuka pracy i nie zaszkodzi i tu spytać.
-Przepraszam, chciałabym się spytać, czy może nie potrzebujecie kogoś do pomocy?
-Właściwie to tak. Szef dzisiaj zwolnił jedną kelnerkę i prawdo podobnie będzie chciał kogoś nowego zatrudnić. Zaraz z nim pogadam i jak coś to ci powiem.
-Naprawdę? Dziękuję.- powiedziała, a kelnerka z uśmiechem na ustach opuściła jej stolik i ruszyła do biura swojego szefa. Roksanie obiad bardzo smakował. Chyba jeszcze nigdy nie jadła tak dobrze przygotowanego spaghetti. Kiedy już miała odchodzić, podeszła do barku za którym stała ta sama kelnerka.- Ja chciałam zapłacić.
-Ohh to ty. Jak dla ciebie trzynaście dolarów. A co do twojej pracy, to szef chciałby z tobą porozmawiać. Na razie nie ma czasu i powiedział, żebyś przyszła za jakieś dwie godziny. I tak między nami, to raczej dostaniesz tą robotę więc, witaj u Berniego.- dziewczyna zachichotała i po krótkiej jeszcze wymianie zdań wyszła, mówiąc, że wróci za dwie godziny i żeby się jej spodziewała, bo nie przepuści takiej okazji.
          Roksana nie wiedziała, gdzie ma teraz pójść. Przecież dwie godziny to całkiem sporo czasu. Potem sobie przypomniała, że potrzebuje zmienić numer. Tak więc przez kolejne dziesięć minut szukała jakiegoś punktu, gdzie mogłaby kupić starter do jakiejkolwiek sieci telefonicznej. I tak żadnej nie znała. Po zmianie numeru na nowy, wszystkie numery, które miała na starej karcie, skasowały się wraz z jej wysunięciem z telefonu. Miała tylko te najpotrzebniejsze, takie jak policja, staż pożarna, pogotowie i usługi od operatora sieci. Tyle na początek jej wystarczyło. Reszta przyjdzie z czasem, jak już pozna nowych znajomych. Roksana postanowiła, że resztę czasu, który miała, poświęci na chodzenie po pobliskich sklepach. Nie chciała odchodzić dalej, żeby potem nie móc znaleźć jej prawdopodobnie nowej pracy. Czas bardzo szybko zleciał, a ona nawet nie zorientowała się, że już czas wracać. Prawie biegnąc wróciła do restauracji, gdzie powitała ją uśmiechem kelnerka, którą wcześniej tu widziała.
-Dotrzymujesz obietnic.- zaśmiała się i kontynuowała- Tędy.- zaprowadziła ją pod drzwi biura szefa i odeszła, bo w końcu obowiązki ją wzywają. Roksana zapukała do drzwi i po usłyszeniu ze środka pokoju słowa ,,proszę", weszła. Jej rozmowa kwalifikacyjna poszła znakomicie i mogła zacząć pracę od przyszłego tygodnia. Wychodząc z biura cieszyła się jak mysz do sera.- Widzę, że dostałaś pracę i jeszcze raz, witaj u Berniego.- pogratulowała jej pracy.- A tak w ogóle, jestem Lisa.- przedstawiła się i wysunęła w kierunku Roksany rękę.
-Roksana, i dziękuję za tak miłe przyjęcie.- uścisnęła jej rękę.
-Nie ma za co. Czekaj, klient przyszedł, muszę go obsłużyć. Zaraz będę.
-Właściwie, to ja już będę lecieć. Do zobaczenia w poniedziałek.
-Pa.- pożegnały się i Roksana wyszła. Chciała wrócić do motelu i przygotować się do imprezy. Tak, chciała świętować wszystko, co w przeciągu dwudziestu czterech godzin zdołała zrobić. Zatrzymała taksówkę i po podaniu kierowcy adresu na kartce, na której wcześniej go sobie zapisała, usadowiła się wygodnie i czekała, kiedy będzie mogła wysiąść. Po godzinnej jeździe w końcu była pod motelem. Zapłaciła za podwiezienie kierowcy i poszła do swojego pokoju. Wzięła szybką kąpiel i opatulona w ręcznik wyszła z zaparowanej łazienki. Zaczęła grzebać w walizce, robiąc tym samym w niej bałagan. W końcu wygrzebała jej ulubioną czarną mini. Znalazła jeszcze odpowiednią bieliznę i ubrała się. Następnie zrobiła sobie mocny makijaż i natapirowała włosy spryskując je lakierem. Założyła jeszcze szpilki w kolorze wiśni i była gotowa. Spakowała jeszcze do kopertówki potrzebne jej rzeczy i mogła iść. Weszła do najbliższego spotkanego klubu. Od razu poczuła zapach alkoholu, nikotyny i potu, jaki tu panował, ale nie zamierzała się tym przejmować. Od razu poszła do baru, co zajęło jej trochę, bo ludzi w klubie była masa, a jej wysokie buty dodatkowo to utrudniały.
-Co podać piękna?- spytał jej barman, kiedy w końcu przedarła się przez tłum ludzi. Nie zwróciła uwagi na to jak ją nazwał. Imprezę czas zacząć pomyślała.
-Coś mocnego.- odpowiedziała, a tamten zaczął szykować dla niej drinka, czując, że dziewczyna nie jest nim zainteresowana.
-Twoje zamówienie.- skończył i podał jej napój.
-Dziękuję.- odpowiedziała. Zwróciła się w stronę parkietu i wypiła drinka jednym duszkiem. Odstawiła pustą szklankę na bar, a barman zdziwił się jej wyczynem, ale nie zdążył jej pogratulować, gdyż Roksana już zabawiała się w najlepsze na środku parkietu. Później, po kilku kolejnych drinkach urwał jej się film. Ostatnim co zapamiętała, było tańczenie z bardzo przystojnym mężczyzną.


~~~***~~~



Cześć, tu znowu ja. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział i że zostawicie coś po sobie. Do napisania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz