5 sierpnia 2014

~ 2 ~ Ty psychopato ~

          Roksanę rozbudziły promienie słońca wpadające przez okno. Przetarła rękami oczy i momentalnie złapała się za głowę. Bolała ją mocno(?), to chyba mało powiedziane. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, w którym aktualnie była. Po chwili zdała sobie sprawę, że jest w swoim motelowym pokoju. Tylko nie wiedziała jak się tu dostała. Nie pamiętała zbyt wielu rzeczy z ostatniego wieczora, co trochę ją przeraziło, ale za bardzo się tym nie przejęła. Wstała z łóżka, żeby pójść się czegoś napić, bo strasznie ją suszyło. Była strasznie ciekawa ile wczoraj wypiła. Nie zwracając na nic uwagi, przeszła do drugiego pomieszczenia jej ,,apartamentu" i wyciągnęła wodę i tabletki na ból głowy z plecaka. Wzięła jedną i wróciła z butelką wody do sypialni.
  -Aaaaaaaaaaa!!!- krzyknęła i upuściła wodę na podłogę. W jej łóżku leżał nieznany mężczyzna, który w tej chwili przecierał oczy i spoglądnął na nią.
  -Cześć mała, jak tam?- spytał i łobuzersko się uśmiechnął. Roksana wytrzeszczyła oczy, a szczęka jej opadła. ,,Co ja wczoraj robiłam" pomyślała.
  -Jak tam? Najprawdopodobniej z tobą spałam, nic nie pamiętam, jestem przerażona, a ty się mnie pytasz jak tam?- zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami w tylko jej znanym kierunku.
  -Ouhh, nic nie pamiętasz? Mogę ci powiedzieć, że było niesamowicie. Te twoje kocie ruchy, może trochę chwiejne, ale cóż poradzić. Wypiłaś wczoraj dość dużo. Do tego te hipnotyzujące spojrzenie, mrrrauu, brałbym cię jeszcze raz.- mówił nieznajomy niskim głosem, strasznie seksownym głosem. Do tego na koniec puścił jej oczko. A Roksana? Roksanie z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego słowem szczęka opadała coraz niżej. W końcu, po chyba minucie ciszy, przerwał ją ów mężczyzna i zaczął się śmiać. Dziewczyna kompletnie nie wiedziała, co się dzieje.
  -To ukryta kamera, tak?- powiedziała i zaczęła się rozglądać ze zdenerwowaniem. Mężczyzna zaczął jeszcze bardziej się rechotać, co tylko wkurzyło Roksanę.- Dobra, gadaj o co tu chodzi, bo jak nie to będzie z tobą źle.- zagroziła, a ten jak na zawołanie przestał się śmiać.
  -A co? Przywiążesz mnie do łóżka i będziesz spełniać swoje najskrytsze zachcianki?- spytał i poruszył brwiami, a Roksana zrobiła się chyba czerwona ze złości. Jak on śmiał mówić takie rzeczy w jej pokoju? Wzięła poduszkę i zaczęła nią bić nieznajomego, który szybko wyskoczył z łóżka i zaczął się chować przed jej atakiem śmiejąc się głośno.
  -Psychopato, pedofilu, gwałcicielu ty. Jak śmiesz w ogóle mówić takie rzeczy.- każde jej słowo było poprzedzone uderzeniem chłopaka.
  -Dobra, dobra, dobra, ja tylko żartowałem.- przyznał się i dalej nie mógł przestać się śmiać. Roksana zakończyła swój wybuch spoglądając podejrzliwie i zarazem zdezorientowanie na nieznajomego.
  -Co masz na myśli mówiąc, że tylko żartowałeś?- spytała.
  -To mam na myśli, co powiedziałem. Tylko żartowałem. Od samego początku. Chciałem zobaczyć twoją reakcję, ale nie przypuszczałem, że jesteś aż tak agresywna.
  -Ty psychopato.- przerwała, aby go uderzyć.- Jak mam ci niby wierzyć? Może to jest twój kolejny żart, co?- wrzała ze złości. Do tego kac i ból głowy nie chciały odpuścić.
  -Jejku, może powiem ci, co się wczoraj stało, to mi uwierzysz?- przemyślała chwilę jego propozycję, po czym się zgodziła.- No więc na początek jestem Rob.- przedstawił się i podał Roksanie rękę. Po chwili, kiedy nie uścisnęła jego dłoni zabrał ją i kontynuował.- No więc, byłem w klubie ze znajomymi. Bawiłem się zajebiście, zresztą jak zawsze. Wtedy zobaczyłem ciebie. Pomyślałem, że fajnie by było zatańczyć z taką laską. Kumple by zazdrościli. No więc podszedłem spytałem i się zgodziłaś. Przetańczyliśmy może ze trzy piosenki i podziękowałem ci za taniec, ale dopiero wtedy zobaczyłem, że byłaś pijana w trzy dupy. Nie chciałaś, żebym cię zostawił, bo jestem twoim rycerzem na białym koniu(?), czy jakoś tak.- Roksana spojrzała na niego z miną ,,serio? serio?"- No tak. Nie wierzysz? Moi kumple to potwierdzą. Mieli niezły ubaw z tego. Wspominałaś coś o jakiejś ucieczce i że mieszkasz w tym motelu, więc odprowadziłem cię, bo było całkiem blisko. Położyłem cię na łóżku i już chciałem wyjść, kiedy mnie zawołałaś i powiedziałaś, żebym został. Nie widziało mi się spać na podłodze, więc odmówiłem. Wtedy ty poklepałaś miejsce obok siebie mówiąc, że się zmieścimy. No i wtedy przyjąłem twoją propozycję i usnęliśmy.- Roksana wsłuchiwała się w całą historyjkę, którą opowiedział jej Rob. Ciężko było jej w to uwierzyć.
  -Nie wierze ci.- powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi.
  -A, no i zapomniałem wspomnieć. Jestem gejem. I do niczego między nami nie doszło- dziewczyna otworzyła szeroko oczy składając w głowie wszystko do kupy. Może i spała z nim w jednym łóżku, ale on woli kolesi. Jedno nie dawało jej spokoju.
  -To dlaczego chciałeś ze mną tańczyć, a nie z jakimś facetem?
  -Odpowiedź jest prosta. Chciałem pokazać kumplom, że mimo, że jestem gejem, panny nadal na mnie lecą.- powiedział z pewnością w głosie, na co Roksana zaczęła się śmiać.
  -No dobra, powiedzmy, ż ci wierze. Ale dlaczego zostałeś?
  -Zrobiło mi się ciebie szkoda, że taka uchlana będziesz sama. Więc zostałem. A, no i te twoje oczy, mega przekonujące.
  -Hah, się wie.- odpowiedziała i strzepnęła niewidzialny pył z jej ramienia.
  -Tak w ogóle, to wyglądasz strasznie. Nie to, żeby coś, ale... strasznie.
  -No dzięki. Każda dziewczyna chce usłyszeć taki ,,komplement" z ust chłopaka.- powiedziała, a Rob zaczął się śmiać. Roksana przeprosiła go, ale tak jak mówił, wyglądała okropnie i czuła się okropnie, więc poszła wziąć prysznic. Zabrała ze sobą ciuchy na przebranie i jej nie było. Myślała, że jak wyjdzie, to Roba nie będzie, że znudzi mu się czekanie na nią, lecz nie. On nadal tam siedział, a na pytanie ,,czemu jeszcze nie poszedł" odpowiedział, że i tak nic dzisiaj nie ma do roboty i zapewne będzie się nudził, więc został. Przegadali razem całe popołudnie i na wieczór poszli na pizze. Roksana bardzo polubiła Roberta. Tak brzmiało jego pełne imię. Żegnając się, wymienili się numerami. Oboje mieli nadzieję na następne spotkanie. Nie jako para oczywiście, jako przyjaciele. Dziewczyna polubiła w nim tą pewność siebie z jaką mówił o sobie, sarkastyczność w pewnych sprawach przez co oboje się śmiali i tą jego kobiecą(?) stronę. Mimo, że był facetem, to jego cóż, gejowatość, sprawiła, że miał coś z kobiety. Czuła się z nim jakby by z najlepszą przyjaciółką, a nie z prawie obcym jej chłopakiem. Oboje świetnie się dogadywali. Chociaż żadne z nich nie zdradziło swoich tajemnic życiowych, to czuli, że znają się od dawna. Ich wspólne wygłupy sprawiły, że Roksana kompletnie zapomniała o jej problemach. W głowie miała tylko, co zrobić głupszego od tego, co zrobił Rob. Może i mieli po dziewiętnaście lat, ale każde z nich jakiś ułamek dziecinności nadal miało w sobie.
          Następnego dnia, w niedzielę, Roksana dostała telefon od Roberta z pytaniem, czy nie zechciałaby pójść z nim i jego znajomymi na kręgle. Miała na dzisiaj inne plany i chociaż nie były aż tak ekscytujące jak kręgle, to nie zmieniła zdania. Chciała dzisiaj poznać choć trochę miasto. Wiedzieć, gdzie chodzić, jaką linią metra do pracy jeździć, wejść na Statuę Wolności i jak będzie jeszcze miała czas, to polatać trochę po sklepach.
          Niedziela minęła jej w zastraszająco szybkim tempie i nawet nie zauważyła, a był już ranek kolejnego dnia. Pracę zaczynała o dziewiątej, ale powinna być na miejscu pół godziny wcześniej, aby przygotować lokal przed przyjściem gości. Budzik zadzwonił równo o godzinie szóstej trzydzieści. Rannym ptaszkiem nie była, więc zwleczenie się z łóżka trochę jej zajęło. Wzięła rozbudzający prysznic, ubrała się, zrobiła lekki makijaż i wyszła z motelu. Chciała kupić sobie jeszcze kawę w Starbucksie za rogiem. Potem poszła już do metra, które zawiozło ją niedaleko jej pracy.


~~~***~~~



Huhuhu, znowu ja. Może trochę nudny, ale jakoś trzeba zacząć. W planach mam jeszcze jeden nudniejszy rozdział, a później już się będzie więcej działo. To takie początki, poznawanie ludzi, praca, mieszkanie i takie duperele. A później? JB, jako nieznany chłopak. Będzie się trochę działo. Zapraszam na nowy rozdział, który pojawi się już niedługo. Za jakiekolwiek błędy z góry przepraszam. Miłego czytania i do następnego ;*

3 sierpnia 2014

~ 1 ~ Imprezę czas zacząć ~

-Halo, proszę pani, proszę się obudzić i zapiąć pasy. Zaraz lądujemy.- poczuła lekkie szturchnięcie i głos stewardessy. Szybko się rozbudziła i spełniła prośbę kobiety. Po wylądowaniu i odprawie, wzięła walizkę i wyszła na ulicę Nowego Jorku. Zaczęła się rozglądać i marzyć tak, jak bohaterowie w filmach, kiedy przyjeżdżają do nowych miejsc i podziwiają okolicę. Tak samo i ona, była teraz w siódmym niebie.
-Opss, przepraszam.- została wyrwana z zamyślenia przez nieuważnego przechodnia, który ją szturchnął. Przywrócona do rzeczywistości Roksana, zaczęła iść w bliżej nie określonym kierunku. Miała nadzieję, że po drodze znajdzie jakiś tani motel i będzie mogła przenocować tam kilka nocy. Idąc już dobre pół godziny znalazła motel odpowiadający jej warunkom. Tani i miał łazienkę w pokoju. To było to, o czym myślała. Wynajęła jeden z ,,apartamentów" i poszła zostawić swoje bagaże. Będąc już w środku, postanowiła, że nie będzie się rozpakowywać. W końcu to tylko kilka dni, dopóki nie znajdzie jakiegoś taniego mieszkania. Wyciągnęła z walizki kosmetyczkę, ręcznik i jakieś ciuchy i poszła się odświerzyć.  Kilkunastogodzinny lot dał się jej we znaki. Po kąpieli założyła wcześniej przygotowane ubrania i wysuszyła włosy motelową suszarką. Coś, czego się nie spodziewała, a jej nie chciało się wyciągać swojej. Kiedy włosy miała już suche, wyprostowała je i związała w kucyka. Mimo, iż lubiła rozpuszczone włosy, to teraz jej przeszkadzały. Zrobiła sobie jeszcze lekki makijaż i była gotowa do wyjścia. Spakowała tylko do małej torebki portfel, telefon, chusteczki i klucze od pokoju i już jej nie było. Jej celem było znaleźć pracę. Nie ważne jaką, ale żeby była. W końcu nie chciała wylądować pod mostem. Chodząc zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku zaglądała do każdego lokalu pytając, czy aby nie potrzebują kogoś do pomocy. Po czterech, może pięciu godzinach szwędania się nie znalazła nic. Poczuła silne ssanie w żołądku, co postanowiła załagodzić. Weszła do pobliskiej restauracji ,,Bernie's" i usiadła przy jednym ze stolików. Po chwili podeszła do niej kelnerka z menu. Nie mogła się zdecydować co wziąć, ale w końcu padło na spaghetti. Tak, to jej ulubione danie. Po złożeniu zamówienia wyciągnęła telefon i przeraziła się, miała kilkanaście nieodebranych połączeń, ale zignorowała je. Miała zacząć nowe życie i zmiana numeru telefonu też musi się do tego przyczynić. Po około piętnastu minutach, ta sama kelnerka przyniosła Roksanie jej posiłek i życząc smacznego miała właśnie odejść, kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że szuka pracy i nie zaszkodzi i tu spytać.
-Przepraszam, chciałabym się spytać, czy może nie potrzebujecie kogoś do pomocy?
-Właściwie to tak. Szef dzisiaj zwolnił jedną kelnerkę i prawdo podobnie będzie chciał kogoś nowego zatrudnić. Zaraz z nim pogadam i jak coś to ci powiem.
-Naprawdę? Dziękuję.- powiedziała, a kelnerka z uśmiechem na ustach opuściła jej stolik i ruszyła do biura swojego szefa. Roksanie obiad bardzo smakował. Chyba jeszcze nigdy nie jadła tak dobrze przygotowanego spaghetti. Kiedy już miała odchodzić, podeszła do barku za którym stała ta sama kelnerka.- Ja chciałam zapłacić.
-Ohh to ty. Jak dla ciebie trzynaście dolarów. A co do twojej pracy, to szef chciałby z tobą porozmawiać. Na razie nie ma czasu i powiedział, żebyś przyszła za jakieś dwie godziny. I tak między nami, to raczej dostaniesz tą robotę więc, witaj u Berniego.- dziewczyna zachichotała i po krótkiej jeszcze wymianie zdań wyszła, mówiąc, że wróci za dwie godziny i żeby się jej spodziewała, bo nie przepuści takiej okazji.
          Roksana nie wiedziała, gdzie ma teraz pójść. Przecież dwie godziny to całkiem sporo czasu. Potem sobie przypomniała, że potrzebuje zmienić numer. Tak więc przez kolejne dziesięć minut szukała jakiegoś punktu, gdzie mogłaby kupić starter do jakiejkolwiek sieci telefonicznej. I tak żadnej nie znała. Po zmianie numeru na nowy, wszystkie numery, które miała na starej karcie, skasowały się wraz z jej wysunięciem z telefonu. Miała tylko te najpotrzebniejsze, takie jak policja, staż pożarna, pogotowie i usługi od operatora sieci. Tyle na początek jej wystarczyło. Reszta przyjdzie z czasem, jak już pozna nowych znajomych. Roksana postanowiła, że resztę czasu, który miała, poświęci na chodzenie po pobliskich sklepach. Nie chciała odchodzić dalej, żeby potem nie móc znaleźć jej prawdopodobnie nowej pracy. Czas bardzo szybko zleciał, a ona nawet nie zorientowała się, że już czas wracać. Prawie biegnąc wróciła do restauracji, gdzie powitała ją uśmiechem kelnerka, którą wcześniej tu widziała.
-Dotrzymujesz obietnic.- zaśmiała się i kontynuowała- Tędy.- zaprowadziła ją pod drzwi biura szefa i odeszła, bo w końcu obowiązki ją wzywają. Roksana zapukała do drzwi i po usłyszeniu ze środka pokoju słowa ,,proszę", weszła. Jej rozmowa kwalifikacyjna poszła znakomicie i mogła zacząć pracę od przyszłego tygodnia. Wychodząc z biura cieszyła się jak mysz do sera.- Widzę, że dostałaś pracę i jeszcze raz, witaj u Berniego.- pogratulowała jej pracy.- A tak w ogóle, jestem Lisa.- przedstawiła się i wysunęła w kierunku Roksany rękę.
-Roksana, i dziękuję za tak miłe przyjęcie.- uścisnęła jej rękę.
-Nie ma za co. Czekaj, klient przyszedł, muszę go obsłużyć. Zaraz będę.
-Właściwie, to ja już będę lecieć. Do zobaczenia w poniedziałek.
-Pa.- pożegnały się i Roksana wyszła. Chciała wrócić do motelu i przygotować się do imprezy. Tak, chciała świętować wszystko, co w przeciągu dwudziestu czterech godzin zdołała zrobić. Zatrzymała taksówkę i po podaniu kierowcy adresu na kartce, na której wcześniej go sobie zapisała, usadowiła się wygodnie i czekała, kiedy będzie mogła wysiąść. Po godzinnej jeździe w końcu była pod motelem. Zapłaciła za podwiezienie kierowcy i poszła do swojego pokoju. Wzięła szybką kąpiel i opatulona w ręcznik wyszła z zaparowanej łazienki. Zaczęła grzebać w walizce, robiąc tym samym w niej bałagan. W końcu wygrzebała jej ulubioną czarną mini. Znalazła jeszcze odpowiednią bieliznę i ubrała się. Następnie zrobiła sobie mocny makijaż i natapirowała włosy spryskując je lakierem. Założyła jeszcze szpilki w kolorze wiśni i była gotowa. Spakowała jeszcze do kopertówki potrzebne jej rzeczy i mogła iść. Weszła do najbliższego spotkanego klubu. Od razu poczuła zapach alkoholu, nikotyny i potu, jaki tu panował, ale nie zamierzała się tym przejmować. Od razu poszła do baru, co zajęło jej trochę, bo ludzi w klubie była masa, a jej wysokie buty dodatkowo to utrudniały.
-Co podać piękna?- spytał jej barman, kiedy w końcu przedarła się przez tłum ludzi. Nie zwróciła uwagi na to jak ją nazwał. Imprezę czas zacząć pomyślała.
-Coś mocnego.- odpowiedziała, a tamten zaczął szykować dla niej drinka, czując, że dziewczyna nie jest nim zainteresowana.
-Twoje zamówienie.- skończył i podał jej napój.
-Dziękuję.- odpowiedziała. Zwróciła się w stronę parkietu i wypiła drinka jednym duszkiem. Odstawiła pustą szklankę na bar, a barman zdziwił się jej wyczynem, ale nie zdążył jej pogratulować, gdyż Roksana już zabawiała się w najlepsze na środku parkietu. Później, po kilku kolejnych drinkach urwał jej się film. Ostatnim co zapamiętała, było tańczenie z bardzo przystojnym mężczyzną.


~~~***~~~



Cześć, tu znowu ja. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział i że zostawicie coś po sobie. Do napisania :)

Prolog

          Roksana sprawdzała już po raz ostatni, czy aby wszystko spakowała. To była jej szansa na to, aby opuścić jej dotychczasowe życie. To piekło, które odbywało się w jej głowie i nikt o nim nie wiedział Już dłużej tak nie potrafiła. 
          Upewniając się, że nikogo nie ma w domu, znaczy, była jej siostra, ale ona jest chora i pewnie nie zauważyłaby nic podejrzanego, wyszła z domu chowając przed nią walizkę i mówiąc jej jedyne ,,żegnaj". Poszła na przystanek autobusowy i wsiadła do autobusu, który miał ją zawieźć na lotnisko. Wszystko przemyślała już kilka razy i uznała, że to najlepsze co mogła zrobić. Nikt nie wiedział o jej ,,ucieczce" i taki był jej plan. Ona o nim wiedziała i to wystarczało. Nie zauważyła nawet jak szybko minęła jej podróż autobusem, bo gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła jej cel. Lotnisko. Gdy autobus się zatrzymał, wypaliła z niego jak rakieta i nie patrząc na to, co ludzie o niej pomyślą, zaczęła biec. Biec po to, aby jak najszybciej zostawić swoje stare życie za sobą. Wchodząc na lotnisko, stanęła i zaczęła się rozglądać. To było to, co planowała od trzech lat. To było to, co chciała, aby w końcu zmieniło jej życie. I w tamtej chwili zdała sobie sprawę, że nie musi się już martwić przeszłością, bo za chwilę wszystko zacznie na nowo w nowym miejscu. Tak jak zawsze marzyła, żeby było.
  -Pasażerowie lotu z Warszawy do Nowego Jorku proszeni są o przejście na pokład samolotu.- usłyszała głos kobiety i aż się uśmiechnęła.
  -Nowe życie, nadchodzę.- powiedziała do siebie i dumnie zaczęła kroczyć w stronę pokładu samolotu.

~~~***~~~


Cześć, z tej strony Roksana, a to moje opowiadanie oparte trochę na moim własnym życiu i marzeniach. Mam nadzieję, że wam się spodoba iii komentujcie!!!! :P